III.B. Odn.: „Obraz Boga”

„Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca.” (J 14,9)

W starszej wersji swojej pracy pan Kluge uczynił nam zarzut posiadania starotestamentowego obrazu Boga, porównując nas do Świadków Jehowy. Pozytywne jest to, że zrezygnował później z tego sformułowania. Świadczy to jednak o nieznajomości zarówno Starego Testamentu, jak i naszej nauki. Nie godzi się używać takich obiegowych zarzutów, bez uprzedniego ich sprawdzenia.

Cieszy nas też, że nasz krytyk, mimo wszystko przyznaje, że jesteśmy „bardzo bogobojni”. Mamy świadomość, że w wielu punktach jesteśmy jeszcze bardzo niedoskonali i nie oddajemy Bogu czci, która by Mu się należała.

Bogobojność i miłość Boga wcale nie stoją ze sobą w sprzeczności. Znajdujemy je obie zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie.

Pwt 6,5: Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. i Hbr 2,3: ..jakże my unikniemy [kary], jeśli nie będziemy się troszczyć o tak wielkie zbawienie? Było ono głoszone na początku przez Pana, a umocnione u nas przez tych, którzy je słyszeli… są tylko przykładami starotestamentowego przykazania o miłości do Boga i nowotestamentowego fragmentu o konsekwencjach nieposłuszeństwa.

Prawdziwa bojaźń przed Bogiem (nie strach przed karą, lecz szacunek i cześć) oraz miłość są dwoma nieodłącznymi aspektami żywej relacji z Bogiem.

Kluge nie zarzuca nam już wprawdzie starotestamentowego obrazu Boga, lecz obraz, który „nosi silne piętno legalizmu” (w WPL: „bardzo formalny”). Określenie to odnosi się do problemu, jaki sygnalizują już autorzy Nowego Testamentu, mianowicie do koncentracji niektórych chrześcijan na drobiazgowym wypełnianiu przepisów prawa starotestamentowego. Natchnieni autorzy krytykują jednak u nich zazwyczaj coś zupełnie innego od praktyki naszej wspólnoty: formalizm, jakim przesiąknięte było prawo żydowskie, a ściślej sposób, w jaki interpretowali je faryzeusze. Znali oni liczne przykazania, jak np. przepisy o czystości rytualnej, przepisy dotyczące dozwolonych pokarmów i ofiar, w mniejszym wymiarze również przepisy dotyczące ubioru, dalej również przykazanie obrzezania i przestrzegania rozmaitych świąt oraz szabatu. Kto chciałby się zająć tym dokładniej, może przeczytać przede wszystkim Księgi: Kapłańską i Liczb (3 i 4 Księga Mojżeszowa).

Kto określa dążenie do świętości, które przenika wszystkie sfery życia, mianem „trzymania się prawa”, pokazuje, że obce jest mu życie w naśladowaniu Jezusa. Właśnie do chrześcijan w Galacji, będących pod wpływem tendencji judaizującej (czyli skłonnych żyć według prawa żydowskiego), apostoł Paweł pisze w Gal 5,24:

A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami.

Naśladowanie Jezusa i życie w wolności od prawa starotestamentowego oznacza odwrócenie się od grzechu, namiętności i pożądań. Chrześcijańskie życie to zawsze życie w świętości.

Ciekawy jest też fakt, że nasz katolicki krytyk sięga tu po podobne argumenty, co fundamentaliści [1] z tzw. kościołów wolnych chrześcijan, którzy zarzuty trzymania się prawa czynią nam już od lat, a to dlatego, że nie zgadzamy się z ich fundamentalistycznym rozumieniem Biblii.

Nasza walka z grzechem nie wypływa ze strachu, aby nie rozgniewać Boga. Wyobrażenie Boga, który może się rozgniewać, gdy człowiek popełni przestępstwo, jest głęboko pogańskie i przeczy starotestamentowemu objawieniu. Walka z grzechem wynika z jednej strony ze zrozumienia, iż dane postępowanie jest złe i stąd samo w sobie godne odrzucenia. Z drugiej strony odpowiada to istocie dobrego Boga, że również Jego dzieci z miłości do Niego postępują dobrze i unikają zła.

Naśladować Jezusa znaczy uczyć się od Jezusa, przejmować Jego etyczną miarę. Jezus nie opracował szczegółowego systemu kazuistycznych [2] przepisów, lecz dał nam przykład świadomego życia w oddaniu się Bogu. Swoją postawą Jezus uczy nas, że powinniśmy podchodzić do codziennych drobnych spraw z pewnym dystansem i również w rzeczach pozornie błahych zachowywać świadomość, że Bóg jest wciąż przy nas. Przytoczony przez pana Kluge przykład “błahostki” uznawanej przez nas za grzech (zła interpretacja czyjejś odpowiedzi) jest jednak powszechnym problemem w komunikacji międzyludzkiej i przypuszczalnie nie da się go nigdy całkiem uniknąć. Mimo to jedność, którą mamy ze sobą w wierze, pomaga nam lepiej się nawzajem rozumieć. Być może pan Kluge w tym przypadku również nie całkiem właściwie zinterpretował informacje pochodzące z niepewnego źródła.

Dla kontrastu z chrześcijańską nauką o Bogu przytoczymy tu kilka wypowiedzi, które padły podczas oficjalnie uznanego przez rzymsko-katolicki „kościół” objawienia maryjnego. Dnia 19 września 1846 r. w miejscowości La Salette w południowej Francji padły następujące słowa:

Jeżeli mój lud nie zechce się poddać, jestem zmuszona puścić ramię mojego Syna. Jest ono tak mocne i tak ciężkie, że nie mogę już dłużej go podtrzymywać. Od jak dawna cierpię za was! Jeżeli chcę, żeby mój Syn was nie opuścił, muszę Go nieustannie o to prosić. (wg tekstu orędzia podanego na stronie misjonarzy Saletynów http://www.saletyni.pl, 2005)

W tym, tak zwanym kościele, uznano więc oficjalnie jako treść „prywatnego objawienia” wyobrażenie, w którym Jezusa przedstawia się jako rozgniewanego sędziego, a Jego matkę jako współczującą wstawienniczkę. Widocznie tego rodzaju wypaczenie przekazu biblijnego nie jest dla katolików problemem. Problem zaś stanowi dla nich to, gdy ktoś podkreśla potrzebę naśladowania Jezusa, którego On sam wymagał.

Zdanie, że „wątpienie jest najzwyklejszym podejrzeniem wobec Boga” jest w pojedynczych przypadkach na pewno uzasadnione, przede wszystkim, jeżeli ktoś poznał już dużo o Bożej prawdzie i bez żadnego obiektywnego powodu stawia swoje poznanie pod znakiem zapytania. Powyższe zdanie nie przedstawia jednak naszej ogólnej oceny wątpienia.

Odnośnie biblijnej oceny zwątpienia patrz Jk 1,5-8:

Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma. Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym. Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam. Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana, bo jest mężem chwiejnym, niestałym we wszystkich swoich drogach.

W relacji opartej na miłości wątpliwości znikają. Wątpliwości wskazują często na brak zaufania do Boga. Miłości jednak nie można wymusić, dlatego też wypowiedzi, jakie przytacza pan Kluge, nie są sposobem, by pomóc komuś wyjść z wątpliwości i nabrać zaufania do Boga.

Mówiąc o „taniej łasce”, zgadzamy się w zupełności z krytyką wyrażoną przez Dietricha Bonhoeffera w jego książce Naśladowanie, napisanej w 1937 r.

Łaska tania to śmiertelny wróg naszego Kościoła. Nasza walka toczy się dziś o łaskę, która miałaby swoją cenę.

Tania łaska jest jak towar oddany za bezcen, przebaczenie z przeceny, pocieszenie z przeceny,…; to tak jakby niewyczerpany skarbiec Kościoła opróżniano lekką ręką bez cienia wątpliwości i bez ograniczeń; to łaska za darmo, bez kosztów. Podobno istotą łaski jest, że rachunek uregulowano z góry po wsze czasy. Na poczet zapłaconego rachunku można otrzymać wszystko darmo.

Poniesione koszty są niezmiernie wielkie, niezmiernie wielka jest więc też możliwość korzystania z łaski i marnotrawienia jej.

Czymże jednak byłaby łaska, gdyby nie była łaska tanią?

Tania łaska to łaska będąca nauką, zasadą, systemem; to odpuszczenie grzechów traktowane jako prawda ogólna. Tania łaska oznacza zredukowanie miłości Bożej do chrześcijańskiej idei Boga. Wystarczy ją tylko zaakceptować, a już odpuszczają się człowiekowi grzechy. Kościół nauczający o tej łasce przez sama naukę już w niej uczestniczy. W kościele tym świat znajduje tani płaszczyk dla swych grzechów, których nie żałuje i od których wcale nie pragnie się uwolnić. Stąd też tania łaska to zaparcie się Słowa Bożego, to zaparcie się Wcielenia Bożego Słowa.

Tania łaska stanowi usprawiedliwienie grzechu, a nie grzesznika. Łaska działa przecież sama, a wiec wszystko może pozostać po staremu. „Uczynki nasze są przecież nadaremne”. Świat nadal będzie światem, my nadal będziemy grzesznikami „nawet w najlepszym życiu”.

Niech zatem i chrześcijanin żyje jak świat, niech się do świata we wszystkim upodobni i niechże nie waży się – pod zarzutem herezji nadgorliwości – prowadzić w stanie łaski życia odmiennego od tego, jakie wiedzie w stanie grzechu. Niech się strzeże, by przeciw tej łasce nie unieść się gniewem, by nie sprofanować tej olbrzymiej taniej łaski, niech nie próbuje podjąć nowej służby Literze przez próbę posłusznego życia, podporządkowanego przykazaniom Jezusa Chrystusa!

Świat usprawiedliwiony jest przez łaskę, toteż – z uwagi na powagę tej łaski!, aby nie sprzeciwiać się tej łasce, której niczym zastąpić się nie da! – niech chrześcijanin żyje tak, jak reszta świata! Niewątpliwie, chętnie uczyniłby on coś nadzwyczajnego, a rezygnacja z tego i życie światowe to dla niego, z całą pewnością, najtrudniejsze wyrzeczenie. Jednak musi zrezygnować, musi ćwiczyć samozaparcie, by nie różnić się od świata sposobem swej egzystencji. W pewnym stopniu musi faktycznie pozwolić łasce pozostać łaską, aby świat nie przestał w nią wierzyć. Zaś chrześcijanin w swej świeckości, z konieczności decydując się na rezygnację, ze względu na świat – nie, ze względu na łaskę! – niech znajdzie pocieszenie i bezpieczeństwo (securitas), posiadając łaskę, która nie wymaga żadnej współpracy. Niech zatem chrześcijanin nie postępuje śladem Chrystusa, lecz pociesza się łaską! Jest to tania łaska usprawiedliwiająca grzech, ale nie będąca usprawiedliwieniem skruszonego grzesznika, który porzuca swój grzech i nawraca się; nie jest ona takim przebaczeniem grzechów, które od nich separuje. Tania łaska to łaska, której udzielamy sami sobie.

Tania łaska to nauczanie o odpuszczeniu grzechów, bez żalu za grzechy i postanowienia poprawy, to chrzest bez podporządkowania się kościelnej wspólnocie, to wieczerza eucharystyczna bez wyznania grzechów, to rozgrzeszenie bez osobistej spowiedzi. Tania łaska to łaska bez pójścia za Chrystusem, łaska bez krzyża, łaska bez żywego Jezusa Chrystusa, który stał się człowiekiem.

(Dietrich Bonhoeffer, Naśladowanie, Poznań 1997, str. 9-10)

Ten dłuższy cytat z dzieła Bonhoeffera pokazuje, że również ludzie, którzy należeli do organizacji kościelnych, znali ryzyko niewłaściwego podejścia do łaski Bożej i je dobitnie wykazywali.

Jasno musimy odrzucić zarzut usprawiedliwienia na podstawie uczynków (w WPL przetłumaczone jako „pewien rodzaj poprawności”). Nawiasem mówiąc, interesujące jest, że zarzut ten wysunął przedstawiciel organizacji, w której usprawiedliwienie z uczynków stanowi jeden z podstawowych elementów doktryny o zbawieniu, na tyle istotny, że stał się przyczyną powstania reformacji.

Nie głosimy usprawiedliwienia z łaski jedynie werbalnie. Jesteśmy świadomi naszej zupełnej zależności od Boga, od którego otrzymaliśmy wszystko, cokolwiek moglibyśmy Mu dać. Czyny chrześcijańskiego życia nie są podstawą, lecz następstwem zbawienia.

Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili. (Ef 2,8-10)

Wiara przynosi owoce. Jeżeli nie ma owoców, pokazuje to, że nie ma również wiary. Wiara bez uświęcenia nie jest wiarą.

Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana. (Hbr 12,14)

Tylko ten, kto wierzy, jest posłuszny i tylko posłuszny wierzy. (D. Bonhoeffer, Naśladowanie, str.27)

Kto myśli, że może sobie zapracować na miejsce w niebie, ten nie rozumie, czym jest chrześcijaństwo.

Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich. (Ef 2,6)

Nie możemy mylić przyczyny z następstwem. Ponieważ jesteśmy w niebie, doświadczamy Bożego działania w naszym życiu, które prowadzi nas ku nowemu życiu, całkiem innemu, niż to jakiego oczekuje świat.

Jak oceniłby pan Kluge zdania: Czyny miłości bliźniego są kluczem do nieba albo Uczynki miłości są zawsze środkiem, by zbliżyć się do Boga, gdyby usłyszał je z naszych ust? U nas określiłby to przypuszczalnie jako usprawiedliwienie z uczynków – zarzut, którego nie postawiłby matce Teresie z Kalkuty. (Matka Teresa z Kalkuty, Prosta droga, 1995).

Wiara i naśladowanie Jezusa są czymś więcej niż hobby. Jeżeli Bóg określa cel naszego życia, jasne jest, że podporządkowujemy Mu wszystkie jego dziedziny.

Wykorzystujcie czas! (Kol 4,5) Dlatego dajemy Bogu decydujące prawo głosu o tym, jak mamy wykorzystać nasz czas. Dla każdego, kto zaczyna żyć zgodnie z wolą Bożą, pewne rzeczy, które wcześniej były dla niego istotne, staną się nieważne. Nie chodzi nam o zakaz rozwijania zainteresowań i spędzania czasu na rozrywkach, lecz o poznanie, że czas jest zbyt cenny, aby go marnować. Kto poznał Boga, mierzy wszytko inną miarą. Jezus mówił jasno o priorytetach w życiu Jego uczniów (Łk 14,26.33). Kto Go kocha, nie odbiera tych priorytetów jako przymusu, lecz jako wyzwolenie od rzeczy nieważnych ku temu, co istotne.

Pan Kluge lubi zamieniać przyczynę i skutek. Jeżeli, jak napisał, „życie Grupy w praktyce uwidacznia, jak rozumiane jest życie zgodne z zaleceniami biblijnymi“, to po co nam wtedy „codzienne spotkania w celu intensywnego i długiego czytania Biblii“, ze szczególnym zainteresowaniem tym (o czym on dobrze wie), jak przekładać ją na praktyczne życie? Jeżeli słowa Biblii nie są rzucane jak grochem o ścianę, to muszą zaowocować jakimś wpływem na codzienne życie.

My, w każdym przypadku, jesteśmy otwarci na korektę opartą na biblijnych argumentach.

Uwagę, że fragment z listu Jakuba 2,14-26 jest dla nas bardzo ważny, rozumiemy jako pochwałę. Nie chcemy wywyższać się ponad Pismo Święte, jak zrobił to Marcin Luter, uwłaczająco nazywając list Jakuba „listem słomianym” i wyłączając go jako nie natchniony z kanonu Pisma Świętego (Luter uważał, że także inne Księgi nie są napisane pod natchnieniem Bożym: List do Hebrajczyków, List Judy i Apokalipsę. Wyraził to w przedmowach do tych ksiąg z 1522 roku).

Fragmenty podkreślające usprawiedliwienie z wiary nie są jednak dla nas mniej ważne od listu Jakuba. Jakub i Paweł Apostoł zgadzają się w tym punkcie, podkreślają tylko różne aspekty – wiary i uczynków.

W jaki sposób cytowany powyżej fragment z Jk 2 uwidacznia się w życiu reprezentowanego przez pana Kluge „kościoła”?

————————-

  1. fundamentalizm – ruch w protestantyzmie, rzekomo ściśle opierający się na Biblii, który sprzeciwia się krytyce biblijnej i współczesnym naukom przyrodniczym
  2. kazuistyka – metoda formułowania przepisów, oparta bardziej na przewidywaniu szczegółowych wypadków, niż na wytyczaniu ogólnych zasad